Autor: Józef Bohdan Zaleski
Wiatr szeleści po topoli,
Pomiata kaliną,
O! a serce — serce boli,
Łzy płyną i płyną.
Młode latka w smutkach lecą,
A nadal rozpacze,
Wtedy tylko lżej mi nieco,
Gdy w kątku popłaczę.
Łzy niedoli mej nie zmogą,
Lecz służą za leki.
Kto miał jedną chwilkę błogą,
Ten biedny na wieki!
Czemu taka wątła, blada
Chylam się na wiosnę?
Ja roślinka mdła, rosada,
Na wydmach tu rosnę.
Naokoło piasek suchy
Ni rosy, ni słońca,
Nadal burze, zawieruchy,
Przygody bez końca.
Ludziom śmiechy, ludziom dziwy,
Że szlocham daremnie,
Och! a luby, czarnobrywy
Daleko ode mnie.
Ni do siebie nie przygarnie,
Ni ja go przytulę,
Za Dunajem tęskni marnie,
A kocha tak czule.
Ja kukułka — na obłędne
Zrywam się, och! we śnie,
A w pustyni schnę i więdnę,
I konam boleśnie.